sobota, 19 października 2013

Rozdział XVII

- Ej odsuń się od niej. - Powiedział lider i wstał.
- Spokojnie przecież nic się nie stało.
- Ale...
- Przecież ty możesz o wiele więcej.- powiedziałam i wtuliłam się w chłopaka. Złapałam go za rękę i zaciągnęłam do pokoju.
- Co chcesz ? -spytał.
- To będzie troszeczkę trudne, ale..... musimy się rozstać. Mnie tu nie będzie przez jakieś 3 lata. Nie chce ci niszczyć kariery. - powiedziałam jednym tchem. 
- Obiecaj jeżeli tu wrócisz będziemy razem. 
- Obiecuje - powiedziałam i znowu się w niego wtuliłam.
*oczami Dosi
Siedziałam w swoim pokoju i czytałam książkę. Po chwili do pokoju wszedł Kyuhyun:
- Dobrze że jesteś.- powiedziałam i po chwili dokończyłam.- Chciałam cię przeprosić. Po prostu nigdy wcześniej nie byłam w takiej sytuacji i nie wiedziałam co zrobić.
- Nic nie szkodzi.
- Jeszcze raz przepraszam i dlatego chciałabym zabrać cię na lody. Co ty na to ?
- Ok.
Po 10 minutach już wychodziliśmy. Poszliśmy do najlepszej lodziarni w okolicy, kupiliśmy sobie po lodzie i poszliśmy do parku. Gdy szliśmy chłopak powiedział:
- Szkoda że już jutro jedziecie.- powiedział i spojrzał na mnie a ja się nie odezwałam.
- Myślałem już nad tym wcześniej. Wyjeżdżam z wami do Polski.
- Co ?! Nie możesz !
- Dlaczego ?
- Nie możesz rzucić tego wszystkiego nad czym tak ciężko pracowałeś i po prostu wyjechać.
- Kocham cię i chcę być z tobą. 
- Tu masz tak dużo i chcesz to rzucić i wyjechać ?
- Dla ciebie zrobię wszystko.- powiedział i spojrzał mi w oczy. 
- Nawet jeśli pojedziesz z nami to nic nie zmieni. Tylko na tym stracisz.
- Dobrze ale przyrzeknij jeżeli wrócisz, jeżeli w ogóle wrócisz, nadal będziemy chociaż przyjaciółmi.
- Obiecuję.- po chwili dodałam.- Może lepiej już wracajmy. Niedługo będzie ciemno.
Po 15 minutach byliśmy w domu. Poszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Momentalnie usnęłam. Obudziłam się rano. Zegarek wskazywał 9:30. Szybko wstałam z łóżka i poszłam do łazienki się ogarnąć. Gdy wyszłam z  owego pomieszczenia poszłam do pokoju po walizki i zeszłam na dół. Usiadłam obok Aizis i spytałam:
- O której mamy samolot ?
- 14:30.
- Mamy jeszcze dość sporo czasu. - powiedziałam i uśmiechnęłam się przyjaźnie. 
- Tak, aż całe 2 godziny.- powiedziała ze złością.
- Na co jesteś aż taka zła?
- Nic, nie ważne.- powiedziała, podeszła do lidera i zaczęła z nim rozmawiać. 
*oczami Aizis
- Może pójdziemy się wszyscy przejść ?- spytał Min.
- Dobry pomysł.- powiedziała Iza.
- Co ty na to ?- spytał mnie Teuk.
- Ok.
Po chwili wychodziliśmy.
- To gdzie idziemy ?- spytała długowłosa.
- Nie wiem, może na zakupy ?- spytała Iza.
- Albo do parku.- powiedziałam.
- Kto jest za ?- spytał Teuk,a każdy uniósł rękę do góry.
- Ok, to idziemy.- powiedziała Dosia. Po chwili byliśmy na miejscu. Usiedliśmy na ławkach.
- Szkoda że już jutro jedziecie.- odezwał się najmłodszy.
- Nie chcę cię już więcej słyszeć.- powiedziała Dosia.
- Ok... Już się nie odzywam.
- Spokojnie.- powiedziałam i po chwili dodałam - Jednego dnia jest ładnie i się nie kłócą, a drugiego się nienawidzą. No ale na co ja narzekam. Tak samo kłóciłam się z Teukiem. Oj tam, oj tam. Spojrzałam na zegarek była 13:30.
- O nie! - krzyknęłam. 
- Co się stało ?- Spytała Iza. 
- Jest 13:30 !
- Musimy wracać bo nie zdążymy na samolot!- Krzyknęła Dosia.
Szybko wróciliśmy po nasze torby i wsiadłyśmy do auta. Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Gdy przeszukali nasze walizki poszłyśmy pożegnać się z chłopakami.
-Szkoda że już sie nigdy nie spotkamy.- Powiedział Min i przytulił nas wszystkie. - No nie ciebie Aizis pewnie jeszcze zobaczę.- Dodał i uśmiechnoł się miło.
- Na pewno mnie zobaczysz.- odwzajemniłam uśmiech i poszłam po swoją torbę.
- Że co! - Dziewczyny krzyknęły razem.

1 komentarz: